Thursday 1 September 2011

Hej

Minelo ok poltora miesiaca od ostatniej notki wiec opisze skrotowo co sie dzialo/dzieje:

- wrocilem z Mazur
- zachorowalem na mononukleoze zlapana prawdopodobnie w 1-klasie luksusowej lini powietrznej Ryanair
- czasowa depresja - o tym nie bede sie rozwodzil choc to poniekad tlumaczy brak postow
- moi "kochani" polscy sasiedzi nadal nie daja mi spac
- rozmowa z councilem i landlordem alias "Donald nic nie moge Tusk" nie dala zadnych mozliwych rezultatow
- przeprowadzam sie na wieksze mieszkanie w 2-strefie poludniowego Londynu

Krotko mowiac... hamstwo wygralo aczkolwiek ja rowniez bo nowe londynskie lokum jest duzo wieksze i lepsze zas cena ta sama no i mieszkam na poludniu a nie w Pasikurowie Londynu.

Jakby ktos chcial wiedziec:
Usuniecie uciazliwego lokatora zaczyna sie od wezwania Councilu. Ten zas mierzy natezenie dzwieku i nagrywa dowody (tepota straszliwa, bo nawet najczulszy glosnik nie nagra nierytmicznego dudnienia basow). Dalej powiadamiany jest landlord, ktory przemawia troglodycie do rozsadku. Jesli ten nie poslucha, wytaczana jest sprawa w sadzie, w przypadku skazania przestepca otrzymuje kare (niewielka) i czeka go eksmisja, ktorej latwo moze odmowic (prawo angielskie zabrania wyrzucania na bruk). Cala procedura trwa min. 3 miechy i nie przesadza o niczym. Zdecydowalem sie ze walka z glupim prawem nie ma sensu.

Do zobaczenia

P.S.
O zamieszkach w Londynie napisze pozniej.